Nad naszym polskim morzem, tuż obok Kołobrzegu, w Dźwirzynie, na ulicy Jachtowej Osiemnaście, u Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi, w maleńkim kościółku – Maryi wizerunek zaprasza do wspólnej modlitwy.
Gwiazda morza.
Madonna żeglarzy.
Arka zbawienia.
Pielgrzymi (wszak każdy z nas jest pielgrzymem, idącym przez ten świat ku wieczności) przychodzą tutaj, by patrzeć w oczy Matki. Więcej, by to Ona popatrzyła na nich i dotknęła łaską. Oto radość największa: patrzeć w oczy Matki, być blisko Jej serca. Bo stajesz się tym, na co patrzysz. Ten, kto godzinami gapi się na głupotę i zło, stanie się głupi i zły – kto zaś wpatruje się w Boga, na powrót staje się człowiekiem. Prawdziwym człowiekiem.
Wizerunek Madonny z Jachtowej Osiemnaście przywołuje trzy inne obrazy. Najpierw Madonnę Wiślicką, Uśmiechniętą, którą nazywamy Madonną Łokietkową. To właśnie przy Jej sercu rozpoczynają się dzieje katolickiego narodu. W Wiślicy, ok. 880 roku, książę Wiślan przyjmuje chrzest. I odtąd pod okiem Maryi, a właściwie pod patronatem Jej uśmiechu, toczą się dzieje polskiego narodu.
Tym samym uśmiechem Matka Boża z Jachtowej, Dźwirzyńska Madonna Żeglarzy, zaprasza nas, by bez lęku podejść bliżej.
Jeszcze bliżej.
Na odległość serca.
Bo serce przemawia do serca, jak pisze kard. Newman.
Matka Boża z kaplicy Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi przypomina też inny obraz Maryi, otaczany czcią w Jamnej – to Matka Boża Niezawodnej Nadziei, Matka Boska w zielonej sukience, patronka Ojca Jana Góry, Maryja zwycięska, Matka nadziei i pocieszenia. Obraz Matki Boskiej Niezawodnej Nadziei odsyła do zdarzenia z czasów wojny. „Kiedy hitlerowcy pacyfikowali wieś we wrześniu 1944 roku, część ludności schroniła się w piwnicy na zboczu wzgórza. Niemcy rozkazali wyjść, ale nikt nie chciał, wiedząc, co ich czeka. W końcu wyszła Maria Stanuch. Wzięła na rękę swego rocznego synka i obraz Matki Boskiej. Podbiegło jeszcze do niej dwóch chłopców. Wierzyła, że hitlerowcy nie odważą się strzelić do dzieci chronionych przez Matkę Bożą. A Niemcy najpierw zastrzelili jej synka, potem tych dwóch chłopców, a na końcu ją”. W tym miejscu, w którym zwyciężyło zło i nienawiść, w miejscu okrutnej zbrodni, O. Jan Góra postanowił wznieść kościół – miejsce modlitwy i miłosierdzia. Aby zwyciężyła nadzieja.
Madonna żeglarzy to uśmiech, spojrzenie i łodzie. Uśmiechnięta Matka Boża patrzy na modlących się pielgrzymów, a poniżej widzimy całą „flotyllę” łodzi. Przypomina się Salvador Dali i jego Chrystus ukrzyżowany świętego Jana od Krzyża: artysta łączy Mękę Jezusa z Golgoty ze sceną powołania rybaków znad Jeziora Genezaret. Nieznany autor Madonny z Dźwirzyna podobnie portretuje nasze życie – płyniemy przez wielki ocean w stronę wieczności, nieistotne czy wspaniałym Titanikiem, czy na marnej skorupce orzecha, ważne, by nasza łódź odnalazła drogę do portu zbawienia. Do portu, w którym – jak na naszym obrazie – niebo łączy się z morzem.
Uśmiechnięta Matka Boża jest lampą, która wskazuje drogę do Bożego królestwa. Patrzy na nas, trwających przed Nią na modlitwie. Maryja patrzy na nas, ale Dzieciątko spoziera w inną stronę. Jezus patrzy na krzyż, Jego oczy utkwione są w stygmatach, w Świętych Ranach. Tak oto w małej kaplicy w Dźwirzynie, w najmniejszej bazylice świata, objawia się największa teologia: jeżeli pragniesz, by Chrystus patrzył na ciebie, ukryj się w cieniu Jego Świętych Ran. I z Maryją módl się w pokorze i prostocie serca – jak potrafisz. Nawet takim marnym psalmem, do którego przecież uśmiecha się nasza Matka.
Czym jest ten wielki-mały statek okręt twojej duszy?
Dokąd płynie twój duch – twoje ciało?
Do której przystani swe bicie kieruje twe serce?
Dokąd dążysz ty, któryś mieszkaniem Ducha Bożego?
Dokąd zmierzasz poprzez krople godzin, dni, lat – stuleci…
Rozpięty pomiędzy niebem a ziemią
– jak ptak szukasz słońca i śpiewu gwiazd?
Rzucony w samotność i trwogę
Czy będziesz wyspą szczęśliwą – żaglem nadziei –
Pocałunkiem wiatru – chmurą gdy żar…?
Czy może utoniesz – na dno runiesz
Rozpaczy – ogarnie cię cisza kamieni
Kim jesteś wielki-mały człowieku
Istoto z oddechu, potu i krwi
Istoto z łez i ze śmiechu
Istoto, w której Święty śpiewa swój wielki
Poemat
Kim jesteś
Łajbo płynąca przez wieki
Poszukiwaczu mórz dalekich
Kim – gdy gasną światła i kona muzyka
Kim jesteś i jakże wielki jesteś ty
Gdy Bóg zakochał się w tobie…