Aktualności

Barszcz z uszkami

CHES-TER-TON
150 lat temu, 29 maja 1874 roku, zmarł brytyjski pisarz Gilbert Keith Chesterton, autor słynnej powieści „Człowiek, który był czwartkiem”. W międzywojennej Polsce był jednym z najpopularniejszych zachodnich twórców, do czego przyczyniło się jego tournée po naszym kraju w 1927 roku. Do Polski Chesterton przyjechał jako katolik, ale dzieje jego duchowości są skomplikowane. Ochrzczony został w rycie anglikańskim, choć jego rodzina składała się z unitarian o bardzo rozmaitym podejściu do praktykowania wiary. Jako młodzieniec zafascynował się okultyzmem i wspólnie z bratem Cecilem bawił się w wywoływanie duchów za pomocą planszy ouija. Do ślubu z Frances Blogg w 1901 roku jego zasadniczą postawą był agnostycyzm. Dzięki pobożności żony powrócił na łono Kościoła Anglii, ale po pewnym czasie rozczarował się tym odłamem chrześcijaństwa. W 1922 roku przeszedł na katolicyzm, któremu pozostał wierny do końca.

Książę paradoksu, dobry chrześcijanin

Edukację podstawową zdobył w St. Paul’s School, następnie studiował sztuki plastyczne w Slade School of Art przy Uniwersytecie Londyńskim, ale ukończył naukę bez zdobycia dyplomu. W 1895 roku rozpoczął życie zawodowe, pracując dla londyńskich wydawców, a jednocześnie próbował swych sił w dziennikarstwie. Szło mu tak dobrze, że w 1902 roku dostał własną cotygodniową kolumnę w dzienniku „Daily News”, a w 1905 rozpoczął trwającą 30 lat współpracę z gazetą „The Illustrated London News”. W tym samym czasie ukazały się jego pierwsze książki.

Zaczął w 1900 roku od poezji. Pierwszą powieść „Napoleon z Notting Hill” opublikował w 1904 roku. Jej akcję umieścił w roku 1984. Po latach z tego faktu wysnuto przypuszczenie o zapożyczeniu tej daty przez Orwella w jego słynnym „Roku 1984”. Już „Napoleon z Notting Hill” zawiera w sobie wszystkie cechy całej twórczości Chestertona: konserwatywne poglądy i niechęć do postępu traktowanego jako sztucznie narzucone formy życia społecznego, a także posługiwanie się groteską, absurdem, a przede wszystkim paradoksem. Z uwagi na poetykę swoich tekstów do dziś przecież zwie się Chestertona „księciem paradoksu”.

Pisał przez resztę życia. Jego dorobek to około 80 książek, kilkaset wierszy, dwie setki opowiadań, kilka sztuk teatralnych, i aż cztery tysiące felietonów prasowych. Część z nich opublikował w założonej przez siebie w 1925 roku gazecie „G. K.’s Weekly”. Każdym dziełem umacniał swoją pozycję chrześcijańskiego twórcy: najbardziej znaną stworzoną przezeń postacią jest ojciec Brown, katolicki ksiądz (i jednocześnie detektyw-amator), jego zaś najsłynniejsze dzieło – „Człowiek, który był czwartkiem” (1908) – to metafizyczny thriller, który w alegorycznej formie przedstawia skazaną na porażkę pogoń człowieka za wiedzą o świecie, pogoń, która jest zarazem ucieczką, u której kresu i tak zawsze spotyka się Boga.

Przyjeżdża Chesterton do Polski

Jako jeden z nielicznych zachodnich pisarzy życzliwych krajowi nad Wisłą, który zaledwie kilka lat wcześniej odzyskał niepodległość, otrzymał Chesterton oficjalne zaproszenie od polskiego rządu. Chętnie z niego skorzystał. Wizytę przez półtora roku przygotowywał polski oddział Pen Clubu. 28 kwietnia 1927 roku Gilbert Keith Chesterton razem z żoną Frances i sekretarką Dorothy Collins został uroczyście powitany na dworcu w Warszawie, gdzie rozpoczęła się jego trwająca miesiąc podróż po Polsce. Oprócz stolicy odwiedził Poznań, Kraków, Zakopane, Lwów, Wilno i Troki. Wszędzie witano go bardzo wylewnie – oto wielki katolicki pisarz zaszczycił swą obecnością wielki katolicki kraj, który na Zachodzie z reguły traktowany był niesprawiedliwie, a wręcz pogardliwie. Dla Polaków ta wizyta była ważnym gestem. Pamiętano słowa, które pisarz zawarł w 1922 roku we wstępie do książki Charlesa Sarolei „Letters on Polish affairs”:

Moja instynktowna sympatia do Polski zrodziła się pod wpływem ciągłych oskarżeń miotanych przeciwko niej i – rzec mogę – wyrobiłem sobie sąd o Polsce na podstawie jej nieprzyjaciół. Doszedłem mianowicie do niezawodnego wniosku, że nieprzyjaciele Polski są prawie zawsze nieprzyjaciółmi wielkoduszności i męstwa. Ilekroć zdarzało mi się spotkać osobnika o niewolniczej duszy, uprawiającego lichwę i kult terroru, grzęznącego przy tym w bagnie materialistycznej polityki, tylekroć odkrywałem w tym osobniku, obok powyższych właściwości, namiętną nienawiść do Polski. Nauczyłem się oceniać ją na podstawie tych nienawistnych sądów – i metoda okazała się niezawodną„.

Na warszawskim dworcu, gdzie pisarza witała delegacja pisarzy, ku zaskoczeniu wszystkich pojawił się nagle płk Bolesław Wieniawa-Długoszowski i nieproszony wygłosił przemówienie po francusku, które bardzo spodobało się Chestertonowi:

„Pozwalam sobie przywitać Pana w imieniu grupy oficerów kawalerii: nie jako sławnego Anglika ani jako sławnego pisarza, ani nawet jako wielkiego przyjaciela Polski – nie powiem, że największego przyjaciela – Pan Bóg jest największym przyjacielem Polski… Witam Pana jako kawalerzystę, który się zatrzymał w rozwoju. Dla mężczyzny są właściwe tylko dwa zawody: poety i kawalerzysty. Pan wybrał ten pierwszy, ale my, widząc Pańską odwagę, entuzjazm, błyskotliwy humor, widzimy w Panu wspaniałego kawalerzystę, straconego dla kawalerii – z pożytkiem dla ludzkości”.

Anglik mówi „barszcz z uszkami”

„Kawalerzysta Chesterton” nie nudził się w Polsce ani przez chwilę. Wszędzie, gdzie się zatrzymywał, wydawano na jego cześć wspaniałe przyjęcia. Tylko 3 maja był na obiedzie u Edwarda Raczyńskiego, podwieczorku w Pierwszym Pułku Szwoleżerów, a na kolacji u prezydenta Ignacego Mościckiego. Następnego dnia prof. Wacław Borowy zabrał go na ucztę do słynnych piwnic Fukiera. Oprócz jedzenia pisarz oddawał się także wykładom, spotkaniom (w Warszawie odbył rozmowę z Józefem Piłsudskim) i spektaklom teatralnym granym specjalnie dla niego. Tournée skończyło się 31 maja.

Podobno twórca planował napisać książkę o Polsce, nie zdążył jednak zrealizować tego zamiaru. Zmarł 14 czerwca 1936 roku. Po wojnie żyła jeszcze jego sekretarka Dorothy Collins. W latach 60. odwiedziła ją dziennikarka Radia Wolna Europa, by wypytać o szczegóły podróży po Polsce. Na pytanie „co Chestertonowi najbardziej przypadło do gustu w Polsce?” Dorothy Collins uśmiechnęła się i powiedziała: – Odpowiem Pani słowami Chestertona. Gdy często pytano go o to samo w Polsce, wyjmował wtedy z kamizelki świstek papieru i sylabizując, czytał: „barszcz z uszkami”.

(tekst za: polskieradio.pl)

  • Liturgia dnia

  • Msze Święte

    W niedziele i święta:
    8.00, 10.00, 12.00 i 17.00
    W tygodniu:
    17.00

  • Spowiedź

    codziennie 30 min. przed Mszą świętą

    w niedziele – w czasie Mszy świętej

  • Kancelaria Parafialna

    Najlepiej po prostu przyjść na Mszę świętą o godz. 17:00. Po liturgii pomodlić się jeszcze chwilę jakąś „białogońską” modlitwą, np. PRZEMIEŃ NAS, PANIE,/ PRZEMIEŃ NAS, PANIE JEZU,/ PRZEMIEŃ NAS, PANIE JEZU CHRYSTE,/ I ZMIŁUJ SIĘ NAD NAMI, a potem śmiało wkroczyć do zakrystii… Znajdziemy tam jakiegoś pomocnego duszpasterza. Gdyby nikt nie nie okazał nam zainteresowania, to zawsze można sięgnąć po tajemniczą i niezawodną broń: zawołać „SOLO DIOS BASTA”, to na pewno poskutkuje!
    (wejście do kancelarii od ul. Fredry, obok zielonej kapliczki Świętej Joanny Beretty Molli)

  • RSS Diecezja Kielecka

  • Polecane

  • Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.