Białogońska MTN (Metoda Trzech Namiotów) to parafialny sposób „czytania” Ewangelii. MTN przeznaczona jest dla tych, którzy w każdą niedzielę przybiegają do kościoła, słuchają słów Ewangelii, a później wpadają w pewien rodzaj pobożnej depresji, ponieważ z przerażeniem i smutkiem odkrywają… że nie potrafią zapamiętać, nie potrafią zrozumieć i nie potrafią żyć tym, co usłyszeli w słowach Dobrej Nowiny. Oto prawdziwy problem pobożnego katolika: przychodzi systematycznie do kościoła, ale – pomimo usilnych starań – szybko zapomina słowo, które proklamowała niedzielna Ewangelia. A nawet jeżeli coś zapamiętał, to i tak nie rozumie…! I nawet jeśli zapamiętał i zrozumiał, to lęka się, czy aby jego zrozumienie jest właściwe, czy nie wpadł jakieś heretyckie odczytanie Pisma, czy jego interpretacja rzeczywiście zgodna jest z duchem Ewangelii, czy w swoim komentarzu nie schodzi na manowce? I jeszcze to trzecie: nawet gdy zapamiętał i zrozumiał, to pozostaje jeszcze to, co najtrudniejsze – w jaki sposób realizować orędzie Ewangelii, jak wprowadzać ją w życie, na czym polega współpraca z łaską Bożą, by słowo Ewangelii wydawało owoce w naszym życiu?
Właśnie dla takich pobożnych katolików (więcej, pobożnych i ambitnych słuchaczy Ewangelii) przygotowano MTN, tzn. Metodę Trzech Namiotów, która zaprasza nas na Górę Przemienienia, na której Szymon Piotr wpadł na „genialny” plan zbudowania trzech namiotów: jednego dla Jezusa, drugiego dla Mojżesza i trzeciego dla Eliasza (zob. Mt 17, 4).
Pierwszy Namiot
„ŚPIEWAĆ KAŻDY MOŻE”
Przychodząc nieustannie (niedziela w niedzielę) do kościoła na początku postaraj się zamieszkać w pierwszym namiocie, którym jest modlitwa. Z wielką prostotą serca przyłącz się do śpiewu: jesteś tu (w świątyni), by śpiewać Bogu pieśń uwielbienia. Śpiewaj, jak umiesz i poczuj w swoim sercu radość z tego, że możesz z innymi chwalić Boga. W każdej pieśni znajdziesz okruchy światła… w słowach, które śpiewasz i którymi uwielbiasz Pana Boga, obecne są fragmenty Pisma świętego, modlitwy świętych, iskierki pobożnych serc, które przed nami szukały drogi do Nieba. Nie przejmuj się tym, co myśli Twoja głowa i tym, co czuje Twe serce – po prostu zanurz się w modlitwie i śpiewaj… a powoli zyskasz cudowny dar radosnego serca. Przemienisz się w modlitwę i wypełnią się słowa Pisma: gdzie ludzie modlą się wspólnie, gdzie dobroć serca i łaska pokory – tam Pan Bóg daje swą łaskę, sam przychodzi, aby napełnić nas swoją Obecnością.
Drugi Namiot
PAMIĘTAJ O ŻÓŁTYCH RÓŻACH
Słuchając uważnie liturgii słowa nie usiłuj wszystkiego zapamiętać. Nie próbuj udźwignąć swoim intelektem pierwszego czytania, psalmu, drugiego czytania i wreszcie Ewangelii. Zastosuj metodę minimalistyczną: postaraj się zapamiętać (umieścić w swej głowie i w swoim sercu) tylko jeden prosty obraz. Tylko jeden – nie dwa, nie trzy, nie cztery… Ten jeden maleńki fragment wystarczy! Naprawdę, jeden obraz wystarczy.
Jeśli Ewangelii mówiła o tym, że jesteśmy ważniejsi niż wiele wróbli i nawet włosy na głowie są wszystkie policzone, to tym jednym obrazem, który chcemy „zapamiętać” jest WRÓBEL! Mówiąc krótko, ile raz w ciągu kolejnych dni tygodnia (aż do następnej niedzieli) widzisz jakiegoś ćwierkającego wróbla, a nawet jeżeli przelatuje nad nami inny ptak (czy też jakiś szybowiec), zawołaj: „Ach, wróbel” – i przypomnij sobie przesłanie niedzielnej Ewangelii: Boża Opatrzność nieustannie czuwa nad nami, bowiem jesteśmy ważniejsi niż wiele wróbli. Albo inny przykład: jeśli niedzielna Ewangelia przekazuje słowa Jezusa skierowane do Szymona Piotra: Ty jesteś Piotr, Skała… i tobie dam klucze królestwa niebieskiego, to ilekroć w poniedziałek, wtorek, środę… wyciągamy KLUCZE, by otworzyć drzwi, przypomnijmy sobie: „Jesteśmy Kościołem – wspólnie idziemy drogą zbawienia!”
Reasumując, potrzebny jest jeden znak rozpoznawczy, prosty symbol, który przypomni nam o niedzielnej Ewangelii w kolejne dni tygodnia. Jakiś wróbel albo klucze. Ten znak nazwaliśmy dość lirycznie żółtą różą ze względu na Miltona (Johna Miltona), bowiem żółta róża to ulubiony kwiat tego siedemnastowiecznego poety. Żółta róża symbolizuje pełne tęsknoty wezwanie: ODWZAJEMNIJ MOJĄ MIŁOŚĆ…! W takim duchu słuchajmy słowa Bożego, wpatrzeni w Najświętsze Serce Jezusa, który pragnie, byśmy swoją miłością odpowiadali na Jego miłość, na Jego miłosierdzie. A zatem każda niedziela to uważne słuchanie Ewangelii, aby w tym wielkim ogrodzie słów odnaleźć jedną – jedną i jedyną – różę, żółtą różę symbolizującą (przypominającą) orędzie Jezusa.
Trzeci Namiot
Mówimy: ZIARNKO DO ZIARNKA,
A myślimy: SERCE DO SERCA
Dwa pierwsze etapy MTN są dość proste: śpiewamy na niedzielnej Mszy Świętej, próbujemy zapamiętać jeden (i tylko jeden) symbol, znak rozpoznawczy, który przypomni nam w kolejne dni o przesłaniu Ewangelii. Do modlitwy i uważności należy jeszcze dodać cierpliwość. Na tym polega etap trzeci: etap wytrwałości i pokory, czas oczekiwania na to, że Pan Bóg sam napełni nas swoją mocą. Do nas jedynie należy przychodzić z wielką prostotą serca i prosić o łaskę, a Bóg na pewno jej udzieli… w stosownym czasie. Jutro…? Albo na miesiąc? Za rok… albo za sto lat? Nie do nas należy czas… Ale właśnie na tym polega wiara i zaufanie w Boże miłosierdzie: przynosimy nasze serce, a On w stosownym czasie przemieni nas, okryje szatą światła, staniemy się Jego świadkami z Góry Przemieniania. Ale zacznijmy od dwóch pierwszych namiotów: od serca pełnego radosnej wiary i modlitwy (śpiewać każdy może), od serca uważnego, które w codzienności ciągle szuka śladów Bożej łaski (żółte róże). I wreszcie ten trzeci namiot: cierpliwie oczekujmy na cud przemiany. Cierpliwie – bo ziarno do ziarnka. Tak mówimy, ale myślimy coś, co przekracza granice słowa: nie tyle ziarnko do ziarnka, ale serce do serca. A nawet: serce do Serca – nasze małe ludzkie serce pragniemy dodać do Najświętszego Serca Jezusa. Pragniemy, aby On zamieszkał w naszym sercu. I w naszym życiu. Jak w Niebieskiej koronce: JEZU, MIŁOŚCI MOJA, BĄDŹ UWIELBIONY I ZMIŁUJ SIĘ NAD NAMI!