Nie bój się (10)

Vinny Flynn, autor 21 sposobów modlitewnego uwielbienia, twierdzi, że przegadany czas modlitwy to „ryzyko zawodowe” katolików. Wobec tylu wspaniałych, pięknych modlitw, które mamy do dyspozycji, w niektórych ludziach rodzi się podczas adoracji subtelna pokusa: „No dobrze, jestem tu, żeby się modlić, więc chyba najlepiej będzie, jak odmówię litanię, potem przeczytam tę modlitwę, potem tamtą, a później jeszcze odmówię koronkę i różaniec i tak dalej”.

Warto mieć swoje ulubione modlitwy i należy praktykować powracanie do stałych formuł, ale… nie wypada całej adoracji przeżywać w ten sposób. Nie pozwalajmy, aby nasza modlitwa popadła w automatyzm: kończymy się modlić, a nawet nie wiemy, jakie słowa wypowiadaliśmy. Rezultatem takiej mechanicznej modlitwy nie jest przybliżanie się do Boga, ale raczej unikanie kontaktu z Nim. Mogę być tak zajęty „modleniem się”, że nie słucham Boga, przestaję zwracać uwagę na Jego Obecność. Oto Pan Bóg przychodzi do mnie podczas modlitwy, a ja zdaję się mówić do Niego: „Ach, nie przeszkadzaj mi teraz, nie widzisz, że się modlę!”

Ucieczka od prawdziwej modlitwy prowadzi do uchylenia się od relacji z Bogiem. Często ograniczamy się do postawy popcornowej, jak pisze Vinny Flynn, zarzucamy Boga rozmaitymi błahymi sprawami, które nie mają większego znaczenia. Na modlitwie: NIE MÓW ZA DUŻO! NIE OBRZUCAJ BOGA POPCORNEM! Jeżeli ciągle mówisz, jeśli bez przerwy jesteś zajęty swoim gadaniem, to kiedy możesz otworzyć swoje serce, aby usłyszeć głos Boga?

Dobrze jest przyjść do kościoła, aby „posiedzieć” przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie. Dobrze jest po prostu być/ pobyć sobie z Nim. I nie lękać się ciszy, bowiem to w ciszy On przemawia. Wielu ludzi boi się ciszy, nie chce być sam na sam… ze sobą. Ale przecież w modlitwie adoracyjnej nie jesteś sam: zbierz się na odwagę i przyjdź do Jezusa, spędzaj swój czas „tylko” z Nim, pozwól, by odpoczęły twoje słowa i myśli, niechaj w przestrzeni ciszy zacznie śpiewać twoje serce.

Zwłaszcza gdy jesteś zmęczony, roztargniony, przybity… przyjdź i usiądź w ciszy przed Panem Jezusem. Niechaj z twego wnętrza wszystko to, co cię przygniata, bez słów, wyjdzie z twego ciała. Pozwól sobie na modlitwę, którą można nazwać „krzykiem ciała” – usiądź w milczeniu, w ciszy, nie próbuj nawet się modlić, ale z pokorą i ufnością pozwól, by wszelkie troski i problemy opuściły twoje ciało. Ofiaruj Jezusowi swoje serce, zanurz się w Jego Eucharystycznym Sercu.