W miastach płonących od bomb i pocisków
biją jeszcze serca ludzi,
nie zdołali ocalić swych domów,
ale w potężnych falach dymu
słychać ich ogień żółto-niebieski,
bezdomni bronią dalej swoich miast,
chronią się w stacjach metra, na dnie rowów
nawet na gruzach jest ich ojczyzna
– nie oddamy jej biesom!
Powiewa jeszcze flaga na wieży TV,
uszkodzonej wczoraj rakietą,
obrońcy niezłomni wolności
kryją się w pobliżu pułapek na czołgi
– jutro wyskoczą ze schronów
i otworzą ogień żółto-niebieski!
Potem znowu zapadną się w ziemię,
nawet wśród ruin jest ich ojczyzna
– nie oddamy jej biesom!
Nie śpią lub na zmianę czuwają
w piwnicach, załomach, na przęsłach
– tam jest ich sztab heroiczny,
wiara i kopalnia męstwa,
stamtąd o świcie wyjdą szeregi cieni
nie pytając czy najpierw ginie cień czy ciało
i, serwując najeźdźcom cocktaile mołotowa,
otworzą znowu ogień żółto-niebieski!
Nawet na zgliszczach jest ich ojczyzna
– nie oddamy jej biesom!
Z popiołów nie tylko feniks wstaje
i my to udowodnimy światu!
Marek Baterowicz
Spisane nocą pod Kijowem i w Sydney, 3 marca 2022 r.