Aktualności

WIGILIA 2020

Niechaj żyje, niechaj żyje nam! A kto? Wiadomo: Poczta Polska. Zwłaszcza w świętym czasie świąt, albowiem im więcej w nas dobroci i życzliwości, tym bardziej pocztowcy utrudzeni. A zatem dzisiaj krótka pochwała Wigilii ze specjalną dedykacją.

Dzięki uprzejmości Poczty otrzymałem na święta trzy kartki, które pozwolą mi wybrnąć z jakże niefortunnej sytuacji: w domu rodzinnym uczono mnie bowiem, iż w dniu Wigilii człowiek ma siedzieć cicho. To dzień, w którym głos mają zwierzaki. Ale dzisiaj i ja muszę przemówić. Obiecuję jednak, że nie będę szczekać, ryczeć ani ćwierkać. Co najwyżej powiem ku ku, aby wszyscy wiedzieli, że już nastąpił koniec.

Pierwsza z trzech kartek to pocztówka pokojowa. Przedstawia Mikołaja świętego i przerażonego, gdyż na jego drodze wyrosła nagle choinka, a na niej… nie bombki, ale bomby prawdziwe, czołgi, rakiety i karabiny. A światu tak bardzo pokoju potrzeba. Na drugiej widzimy nie przerażonych, ale pełnych radości pasterzy. Biegną w stronę stajenki, która chyba płonie. Nie wiem o co chodzi. To pocztówka pasterska. I wreszcie pocztówka pastorałkowa. Czarna kartka, a na niej pięć linii. To jest proste – skoro na tej pięciolinii nie ma żadnej nutki, to kartka stanowi ilustracją do kolędy „Cicha noc”. A zatem przejdźmy do naszych tematów.

Jeśli nic się nie zmieni, to może wkrótce wybuchnąć w Polsce wojna domowa. Niektórzy ICH bowiem lubią, a inni wprost ICH nie cierpią. Mój uczeń zapytany o opinię w tejże kwestii stwierdza krótko: przychodzę zmachany ze szkoły, to chcę zobaczyć coś fajnego, no więc włączam KIEPSKICH…

Popatrzmy uważniej na tę rodzinkę – dzisiaj dzień wigilijny, a zatem zapraszam do nas rodzinę Kiepskich, bo dzisiaj każdego wolno i trzeba zaprosić. Oto w swoim majestacie pojawia się Ferdynand Kiepski lub raczej Wspaniały, widzimy macha do nas rączką. Niech nie macha, bo się zmęczy! Tuż obok siedzi Walduś, czyli jego ulubiony syn. Wszyscy lubimy Waldusia, no bo on taki fajny jest. Za nimi kroczy Arnold Boczek, troszkę dzisiaj przestraszony, ale w sumie zadowolony. W ślad za nimi skrada się tajemniczy Don Pedro, czyli Marian Paździoch. On zawsze szuka dziury w całym. Solą w oku Kiepscy mu są! Mamy zatem pierwszy wniosek z naszego spotkania: każdy z nas ma swojego Waldusia i każdy ma swego Paździocha (mam osobę, którą lubię i mam jakiegoś osobistego wroga). Nagle ktoś puka przeraźliwie, no tak, to Edzio Listonosz, który listonoszuje oraz rymuje.

Do tego dodajmy jeszcze niewiasty: Halinkę, która dwoi się i troi. Jest Mariolka oczekująca na księcia z bajki oraz Rozalia alias Rozalinda czy może nawet Rozamunda, o której mężczyźni z czułością mówią: Niezła Babka. Oto całe towarzystwo.

Przeciwnicy „Kiepskich” twierdzą, iż serial to prostacki & prymitywny & chamski nawet. Sympatycy krzyczą: śmiech to zdrowie, zaś w zdrowym ciele zdrowy duch. Poza tym nie wolno nam się obrażać na Kiepskich, gdyż to oznacza przyznanie się do błędu, a my nie jesteśmy znowu tacy kiepscy. Ja myślę podobnie i nie jestem ani „za” ani „przeciw”. Nie jestem. Ale jest maleńkie „ale”… Nadchodzą święte dni Narodzenia Pańskiego: jeśli dni te zaplanujemy zgodnie z dewizą rodu Kiepskich – „zjeść, wypić, pospać” – to święta te będą bardzo marne. Marne, mizerne i mierne, czyli kiepskie i liche. Jest jeszcze większe „ale” do naszych Kiepskich i to mnie naprawdę niepokoi.

Ewangelista Łukasz mówi krótko, iż Maryja z pośpiechem udaje się w góry, aby odwiedzić Elżbietę. Nie wysyła kartki pocztowej, ale biegnie osobiście. Załóżmy, że Kiepscy odziedziczyli wielką fortunę. Z wrodzoną sobie pomysłowością postanawiają założyć… wydawnictwo. Słowa Ewangelii w ich wersji zabrzmią następująco: oto Maryja, czyli Matka Boska Kiepska, udała się z Paździochem w góry, aby odwiedzić Halinkę… Śmieszne? I bardzo żałosne. Bo śmieszne-święte już nie jest tak święte, a ważne-ośmieszone staje się mniej istotne!

Kuku kuku! Co robić, aby święta nie były kiepskie? Abyśmy nie stali się kiepscy? Wiary potrzeba. Wiary. Tego, co nazwać można utożsamieniem się z wiarą, identyfikacją. Nie w tym rzecz, aby nosić plakietkę imię, nazwisko, jestem katolikiem. Utożsamić się to znaczy przyjąć wiarę jako własną, to moja wiara, nie oddam jej, mocno ściskam ten skarb wiary. Człowieka bowiem boli jego własny ból i zasmuca tylko własny smutek. Środa – tłum przeciąga ulicą Fabryczną – ktoś biegnie do dentysty. Mimo iż wszyscy wokół uśmiechają się do niego, to jednak jego ból nie zmniejsza się. Albo odwrotnie: sto osób ściska się za szczęki, ale ciebie nic nie boli, a więc ich cierpienie nie jest twoim. Ale, ale… jedziemy samochodem, nagle dźwięk syreny, policja, ambulans, tłum gapiów już nadbiega, cała góra stali i szkła = wypadek samochodowy. Wychylamy się ciekawsko, pokazujemy rączką, myślimy dobrze, że nie ja. Zupełnie jednak inaczej reagujemy dostrzegając w tej stercie złomu i szkła znajome numery tablicy rejestracyjnej. Nagle okazuje się, że to nasz ojciec, brat lub przyjaciel. Serce zaczyna bić inaczej, a wypadek przestaje być nic nie znaczącą kraksą. Nagle to nasza sprawa – nasze nieszczęście ! Podobnie przejąć trzeba się nam wiarą: to moja wiara – nie porzucę jej! Kuku kuku.

A teraz krótka rada na najbliższe godziny. Już za kilka godzin wieczór wigilijny. Potrzeba nam wielkiej ostrożności, czujnej troski o ten święty czas. Gdyż zło się złości, widząc że człowiek pragnie stać się dobrym i szlachetnym. Zło się złości gdy ludzie idą w stronę dobra. Wigilia. Czas wielkiej dobroci. Czas przebaczenia. Spotykają się dwa sakramenty: łamiemy chleb miłości (Eucharystia) i mówimy proste słowo „przepraszam” (Pokuta). Niechaj to co najlepsze zwycięży! Niech spełnią się słowa współczesnej kolędy: ci co mają zimny wzrok/ nienawidzą się dziś mniej/ ci co miłość niosą to/ po raz pierwszy widzą cel/ A zwyczajni tak jak my/ co w szarościach topią cień/ myślą „Jednak warto żyć”/ dziś nadzieja rodzi się… dziś Nadzieja rodzi się. Niechaj się narodzi!

  • Liturgia dnia

  • Msze Święte

    W niedziele i święta:
    8.00, 10.00, 12.00 i 17.00
    W tygodniu:
    17.00

  • Spowiedź

    codziennie 30 min. przed Mszą świętą

    w niedziele – w czasie Mszy świętej

  • Kancelaria Parafialna

    Najlepiej po prostu przyjść na Mszę świętą o godz. 17:00. Po liturgii pomodlić się jeszcze chwilę jakąś „białogońską” modlitwą, np. PRZEMIEŃ NAS, PANIE,/ PRZEMIEŃ NAS, PANIE JEZU,/ PRZEMIEŃ NAS, PANIE JEZU CHRYSTE,/ I ZMIŁUJ SIĘ NAD NAMI, a potem śmiało wkroczyć do zakrystii… Znajdziemy tam jakiegoś pomocnego duszpasterza. Gdyby nikt nie nie okazał nam zainteresowania, to zawsze można sięgnąć po tajemniczą i niezawodną broń: zawołać „SOLO DIOS BASTA”, to na pewno poskutkuje!
    (wejście do kancelarii od ul. Fredry, obok zielonej kapliczki Świętej Joanny Beretty Molli)

  • RSS Diecezja Kielecka

  • Polecane

  • Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.