Aktualności

Zamieszkaj w Księdze

Nie bój się.

Nie musisz rozumieć.

Biblię wystarczy kochać i czytać.

Resztę swoim słowem zrobi Bóg.

Każdy musi samodzielnie wędrować do Biblii. Każdy musi sobie do niej własną drogę wymościć – pisał Roman Brandstaetter. Żyd, który jako czterdziestolatek przyjął chrzest. Pisarz i poeta, który za książkę o Jezusie mógł dostać Nagrodę Nobla, gdyby nie umarł. Pan w kolorowej muszce, berecie, z nieodłączną fajką w ustach, o którym mówiono, że mieszkał w Biblii. Z jego życia i twórczości wyczytać można swoisty przepis na czytanie Pisma Świętego: przepis, który pozwoli w Biblii się zakochać.

Weź Księgę z półki…
…bo przecież na półce leży, prawda? Gdzieś wysoko. Albo musiałbyś dobrze sobie przypomnieć gdzie. „Po co mnie kupiłeś, człowieku, po co za mnie zapłaciłeś, po co dźwigałeś przez miasto, po co przyniosłeś do domu? Żeby przerzucić kilka stronic, przeczytać kilka fragmentów, popatrzeć z bogobojnym drżeniem i odstawić na lata? Po co mnie kupiłeś?” – tak pytał Brandstaetter w Lamencie nieczytanej Biblii. O swoim domu wspominał, że nikt nigdy Biblii nie szukał. Nikt nigdy nie zastanawiał się i nie pytał, gdzie leży. To było oczywiste: że jedna na biurku u dziadków, że druga na stoliku obok fotela, gdzie wieczorami siadywał ojciec.
To pierwszy krok: zdejmij Biblię z półki. Połóż ją na biurku, na stoliku nocnym, nawet na stole w kuchni. Połóż ją gdzieś, gdzie potykać się o nią będą twoje oczy. W końcu ją otworzysz.

…wymieszaj z kilkoma garściami codzienności
Najlepszą lekcję włączenia Biblii w codzienność dała Brandstaetterowi jego mama. On sam przyznaje, że nie ma pojęcia, skąd przyszedł jej do głowy tak dziwny pomysł, żeby uczyć syna czytania na Biblii. Więcej: na trudnym językowo przekładzie ks. Jakuba Wujka. Faktem jest, że pierwsze litery sześcioletni Roman kreślił, wypisując: „Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię. A ziemia była pusta i próżna: i ciemności były nad głębokością: a Duch Boży unaszał się nad wodami”.
Dorosły Brandstaetter wspominał, że do jego najpiękniejszych wspomnień dzieciństwa należy wspólne czytanie Pisma Świętego. Klimat tamtych wieczorów budowało przyciemnione światło, padające na stół, i zapachy cynamonu i goździków z kredensu. W tym bezpiecznym, domowym cieple dziadek siadał w fotelu i mówił: „Czytaj powoli i wyraźnie. Nie połykaj liter. Wejdź w siebie i miej na uwadze, że czytasz Pismo Święte, a nie powieści Karola Maya”.
Wymieszanie sacrum z codziennością nie niszczy sacrum, ale uświęca codzienność. Nie czekaj na szczególną okazję: zacznij czytać.

…dodaj szczyptę wzruszenia
Emocje są subiektywne, ale Brandstaetter uczył, że nie trzeba przed nimi uciekać, czytając Pismo Święte. Więcej nawet: że czasem trzeba się wzruszyć, czasem rozzłościć, czasem głos musi zadrżeć. A jeśli komuś trudno te emocje w świętym tekście znaleźć, niech zacznie czytać głośno. Czytając na głos w gronie najbliższej rodziny, spróbuj sobie wyobrazić, że żyjesz przed dwoma tysiącami lat w Jerozolimie i opowiadasz u stóp Góry Oliwnej garstce ludzi dzieje Jezusa z Nazaretu – pisał. – Niezliczoną ilość wzruszeń można wydobyć z Biblii przez jej głośne czytanie i wiele nowych wartości można w niej odkryć, czytając na głos jej natchnione wersety”.
Zorganizuj taki wieczór głośnego czytania Biblii. Może Ewangelii, może jakiejś księgi, którą mało znacie. Usiądźcie wygodnie i pozwólcie sobie na wzruszenia.

…i kilka gram grafitu z ołówka
Roman Brandstaetter nie lubił czystej Biblii. Twierdził, że nieskazitelnie białe kartki mają tylko księgi bezużyteczne, martwe. „Pismo Święte powinno być w miarę podniszczone, ze śladami palców na rogach stronic, zapisane na marginesie drobnym pismem i upstrzone różnokolorowymi podkreśleniami, przypominającymi mosty przerzucone nad przepaścią. Każde takie podkreślenie i każda uwaga zapisana na marginesie księgi, na dole, o góry, po bokach, jest dowodem naszego przenikania w tekst i naszego spoufalenia się, jest jakby podpisem stwierdzającym nasz współudział w zdarzeniach, dziejących się na jej kartach” – pisał.
Połóż obok swojej Biblii ołówek i kolorowe kredki. Nie bój się zaznaczać tego, co cię porusza, i tego, czego nie rozumiesz. Notuj swoje skojarzania. Z czasem będzie ich coraz więcej. Im bardziej pokreślona będzie Biblia, tym bardziej będzie twoja.

… pozwól składnikom wyrosnąć
To etap, w którym działa już nie człowiek, tylko sama Biblia. Brandstaetter mówi tu rzecz pozornie oczywistą: Pismem Świętym należy się modlić. „Modlić się, to nie znaczy tylko prosić – tłumaczy. – Modlić się, to znaczy również otrzymywać naukę od Boga”.
Modlitwa czytaniem Pisma Świętego jest modlitwą roztropną i mądrą. To nie człowiek, ale Biblia wyznacza jej granice, powstrzymując ludzkie uniesienia. Modląc się w ten sposób, człowiek nigdy nie będzie prosił o rzeczy niemożliwe, błahe czy śmieszne. Nie popadnie w piętnowane przez Jezusa wielomówstwo. „Nie ufajmy naszym słowom – ostrzega Brandstaetter. – Jeżeli jest w nas taka zbytnia ufność, jest ona jeszcze jednym rodzajem pychy, która każe nam upatrywać we własnych słowach żywą rzekę życia, chociaż w rzeczywistości są one zbyt często tylko jej martwym ramieniem”.
Modlitwa samym tylko czytaniem Pisma Świętego jest zawsze świeża i nowa.

…włóż do serca i czekaj
Po co to wszystko, skoro ja nic z tego nie rozumiem? Przecież Pismo Święte jest trudne, Pismo Święte jest nudne, to nie dla mnie!
Mniej więcej o to samo zapytał mały Roman Brandstaetter swojego nauczyciela, kiedy ten kazał mu uczyć się kolejnych fragmentów Biblii na pamięć. W odpowiedzi usłyszał: „Nie chodzi o to, żebyś rozumiał. Chodzi o to, żebyś pamiętał”.
Kilka lat później na spacerze dziadek Brandstaettera tłumaczył mu to bardziej szczegółowo. Mówił o tym, że Biblię czytać można na różne sposoby. Czasem może to być czytanie „z mędrca szkiełkiem i okiem”, z detektywistycznym przyglądaniem się sensowi i znaczeniu każdego słowa. Innym razem oglądanie wydarzeń sercem. „Jeśli przeczytasz ten i ów rozdział dwadzieścia razy, powinieneś przynajmniej dziesięć razy czytać go inaczej i za każdym razem odkrywać w nim inne obszary” – tłumaczył dziadek. – Nigdy jednak nie bądź pewny, że dotarłeś do właściwego jego sensu, do sedna sprawy. Biblia jest żywiołem bez dna i granic. Nikt z badaczy, teologów, uczonych i pisarzy nie dotarł do najgłębszych jej źródeł. Dlatego nie zrażaj się, jeżeli w Biblii czegoś nie zrozumiesz. Mądrzejsi od ciebie również nie rozumieli wszystkiego. Ale bądź zawsze przygotowany na nieprzewidziane odkrycia i znaleziska, które podczas poprzednich lektur wymknęły się twojej uwadze. Biblia jest podobna do Boga. Nie pozwala, by ją poznawano i zgłębiano do samego dna.
Nie bój się. Nie musisz rozumieć. Biblię wystarczy kochać i czytać. Resztę swoim słowem zrobi Bóg”.

Źródło: Przewodnik Katolicki 38/2017. 

  • Liturgia dnia

  • Msze Święte

    W niedziele i święta:
    8.00, 10.00, 12.00 i 17.00
    W tygodniu:
    17.00

  • Spowiedź

    codziennie 30 min. przed Mszą świętą

    w niedziele – w czasie Mszy świętej

  • Kancelaria Parafialna

    Najlepiej po prostu przyjść na Mszę świętą o godz. 17:00. Po liturgii pomodlić się jeszcze chwilę jakąś „białogońską” modlitwą, np. PRZEMIEŃ NAS, PANIE,/ PRZEMIEŃ NAS, PANIE JEZU,/ PRZEMIEŃ NAS, PANIE JEZU CHRYSTE,/ I ZMIŁUJ SIĘ NAD NAMI, a potem śmiało wkroczyć do zakrystii… Znajdziemy tam jakiegoś pomocnego duszpasterza. Gdyby nikt nie nie okazał nam zainteresowania, to zawsze można sięgnąć po tajemniczą i niezawodną broń: zawołać „SOLO DIOS BASTA”, to na pewno poskutkuje!
    (wejście do kancelarii od ul. Fredry, obok zielonej kapliczki Świętej Joanny Beretty Molli)

  • RSS Diecezja Kielecka

  • Polecane

  • Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.