ROZMYŚLANIE O TRZECH PANACH B.
Pierwszy B. myśli o sobie, że jest prawdziwym białogończykiem. Ale nie mówi tego, bowiem boi się, iż nazywając siebie prawdziwym dokonuje swego rodzaju aktu segregacji. Skoro on jest prawdziwy, więc inni są nieprawdziwi. Fałszywi i udawani. Tak więc tylko w myślach wyznaje, iż jest prawdziwym białogończykiem, ale oficjalnie twierdzi zupełnie inaczej: W cieniu starego kościółka na Białogonie, wszyscy jesteśmy białogończykami!
Drugi B. uważa, że jest rodowitym białogończykiem. I tak rzeczywiście jest: z dziada pradziada mieszka na Białogonie, jego przodkowie prowadzili ponoć konwersacje z księdzem Staszicem, a zatem kto jak kto, ale on jest rzeczywiście rodowitym mieszkańcem Białogonu. Białogon zamieszkał jego myśli i słowa, głośno obwieszcza innym, że… tutaj się wszystko zaczęło (parafrazując Papieża).
I wreszcie ten Trzeci B., którego nazywamy typowym białogończykiem. Otóż typowy białogończyk to ten, w którego sercu mieszka Białogon: w jego myślach, słowach i działaniu. Który nie tylko, że mieszka w Białogonie, ale to Białogon zamieszkał w nim. No właśnie: w Białogonie czy też na Białogonie? Skoro stawiasz takie pytanie, to znak, że jesteś typowym przedstawicielem Białogonu! I od razu pojawia się kolejna kwestia: Białogonu czy też Białogona? Typowy białogończyk uśmiechnie się tylko na takie filolodywagacje i odpowie z właściwym sobie wdziękiem: Niektórzy chcieliby mieszkać w Waszyngtonie, ale u nas na Białogonie jaśniej świeci słońce!